niedziela, 27 lutego 2011

14 - powrót ?

 Biegła ile sił w płucach , po drodze gubiąc kryształowe łzy , które padały na ziemię . Nie wiedziała , czy ma się śmiać , czy płakać . Nie wierzyła w to , co działo się w ciągu ostatnich kilku dni . miała porządny mętlik w głowie , który z każdą następną sekundą nie dawał jej spokoju . Chciała tylko dobiec i znów ujrzeć jego twarz . Pragnęła go dotknąć , nic więcej . Być blisko i wynagrodzić jakoś ten czas , kiedy nie mogła go widzieć . . .
 Wyszli na zewnątrz . Jiraya cały czas trzymał swojego nieprzytomnego ucznia , nadal nie mogąc uwierzyć , że ktoś go pokonał , a Obito i Kakashi ... Kłócili się .No cóż, stare , dobre czasy ..
- Jeśli zaraz nie .. - zaczął Jiraya i natychmiastowo zamilkł . Z jaskini wyszła Rin . Cała zapłakana , ledwo żyjąca , ale .. szczęśliwa . I to bardzo . Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę kłócących się chłopców , którzy stali odwróceni tyłem i jej nie zauważyli , lecz nie dane było jej ujrzeć ich twarzy . Zemdlała . 
- Rin! - krzyknął Sannin, lecz w ostatniej chwili dziewczynę złapał Obito .
- Jest medykiem a nawet przez chwile nie pomyśli o swoim zdrowiu! - krzyknęła Tsunade , która również wyszła z groty i podkasując rękawy zajęła się leczeniem , a Kushina .. Kushina śmiała się ze swojego męża , który wyglądał na upitego .. A może był ? Było bardzo wesoło , bardzo ..
 Ocknęła się w szpitalnym łóżku z bolącą głową i uśmiechem na twarzy . Wydawało jej się , że całe jej dotychczasowe życie to tylko zły sen , z którego właśnie się obudziła .. Wytarła mokre od łez policzki i zaczęła powoli odpinać aparaturę medyczną , rozwijać bandaże i plastry . Przebrała się szybko i wyszła ze szpitala prawie przez nikogo niezauważona . Prawie ..
- RIN! A TY GDZIE?!
- Tsunade-sama ...

- DO ŁÓŻKA! JUŻ !
- Przecież nic mi nie jest!
- NIC ? ZDROWY CZŁOWIEK NIE MDLEJE CO CHWILĘ!
I nagle usłyszała czyjś cichy , prawie niesłyszalny głos , który kazał jej wyciągnąć rękę . Posłusznie podniosła dłoń i poczuła , jak ktoś delikatnie ją ściska i oboje znikają w gęstym dymie . Otworzyła powieki i poczuła jak delikatny wietrzyk łaskocze ją w twarz . Ktoś nadal ściskał ją za rękę , nie chcąc jej puścić , jakby bał się , że zaraz zniknie . Spojrzała na jego twarz i znieruchomiała . Zmienił się . Maska nie zasłaniała już ani centymetra jego oblicza , które nie pozwalało oderwać od siebie wzroku ; czarne jak węgiel oczy i włosy tego samego koloru , które błyszczały w słońcu , blada cera i spojrzenie pełne niepokoju , które bało się reakcji dziewczyny .
- I jak ? - zapytał , uśmiechając się - Tak mnie sobie wyobrażałaś w przyszłości ?
- Hmmm - uśmiechnęła się - Gdybym miała być szczera , to w życiu nie  pomyślałabym , że wyrośniesz na kogoś tak .. wysokiego ? - wypięła język .
- Przyzwyczaisz się - puścił jej oczko . Usiedli na dachu jakiegoś domu , w którym dziewczyna bez problemu rozpoznała  swój własny .
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam ? Przecież już dawno wyprowadziłam się od rodziców .
- Obserwowałem Cię .. Myślałaś że tak po prostu o tobie zapomniałem ? Nie mógłbym ..
- To czemu nie dałeś mi żadnego znaku ? Przecież ..
- Nie chciałem Cię martwić ..
- Martwić ? Odchodziłam od zmysłów!
- Nie denerwuj się -  uśmiechnął się w taki sposób , że nie można było go zignorować . Od razu koił nerwy.
- Obito!
- Słucham ?
- Przestań!
- Ale co mam przestać ?
- Działać na mnie w ten sposób.
- Jaki ?
- Że nie mogę się na Ciebie gniewać .
- Przepraszam - uśmiechnął się i pokazał ręką na chmury sunące po niebie . Ich kształty same sprawiały , że zaczął opowiadać różne historie  z tej dwuletniej podróży . Dziewczyna wtulona w niego słuchała uważnie . Tak spędzili cały dzień . Gdy na niebie zamiast chmur , pojawiły się migoczące punkciki , właśnie skończył którąś z kolei opowieść . Zauważył , że usnęła . 
- Cała Rin - wyszeptał , całując ją w czoło i zanosząc do domu . 


Przepraszam wszystkich , którzy w jakimkolwiek  stopniu czekali na nową notkę . Już jest . Nie wiem czy się spodoba , ale liczę na to , że tak ^^

piątek, 4 lutego 2011

13 - walka - krew , miłość i prawda

 Bardzo przepraszaam tych , którzy zaglądają jeszcze na tego bloga : ) Zagapiłam się , nie miałam pomysłu , a walkę tej dwójki chciałam przedstawić w intrygujący sposób ^ ^ Teraz mam ferie i strasznie dużo czasu , więc zabieram się za pisanie , a Was kochani jeszcze raz bardzo przepraszam . Myślałam nad zmianą szablonu , ale nie mam na to pomysłu .. Może ktoś z Was ma talent do robienia szablonów ? Byłabym wdzięczna . Dobrze , nie przedłużam , zaczynam 13 ( już ? ! ) notkę o Rin i Obito .

- Chcę z Tobą walczyć . Tu i teraz .
Srebrnowłosy spojrzał w stronę przeciwnika . Zamaskowana postać była mu tak dziwnie znajoma , intrygowała go , a jej głos przyprawiał o ciarki na skórze . Był pewien,że właściciela ( nie mógł twierdzić , że jego przeciwnik był kobietą - nie mógł znaleźć cech charakterystycznych dla płci pięknej ) tego głosu znał bardzo dobrze . Ale zostawił rozmyślania na później . Kimkolwiek był , nie da mu się tak łatwo pokonać . Dawno nie walczył , więc przypomniał sobie podstawy swoich jutsu . Przeciwnik mierzył go wzrokiem . Pękniętej maski , która pokazywała czarne jak węgiel oczy nasz jounin postanowił pozbyć się jako pierwszej . Sannin próbował ( poprzez niezbyt umiejętne uderzanie otwartą dłonią po twarzy ) obudzić swojego ucznia . Ten spał smacznie , wymawiając kilka razy imię " Kushina" i przekręcając się na drugi bok . Można mu to było wybaczyć , ale nie w takim momencie - gdy jego najzdolniejszy uczeń ma zamiar pokonać wroga , którego  sensei nie dał rady nawet zadrapać ...
"Nigdy się nie poddam " to zdanie powtarzał sobie przeciwnik Kakashiego jak mantrę . Nie miał pojęcia , czy dobrze zrobił , ale zawsze działał impulsywnie . Nie wiedział , czego nauczył się jego przyjaciel . Ale był pewien , że chce to zrobić . Oczywiście nie chciał zrobić mu krzywdy , chciał tylko pokazać jak bardzo się zmienił , jak bardzo dorósł i podszkolił swoje umiejętności , ile przeżył , ilu ludziom pomógł , ile jeszcze wołało o  pomoc ...
- Po masce poznaję , że nie mam do czynienia z byle kim ... - zaczął Kakashi - I ty też nie masz do czynienia z pierwszym lepszym . Nie chcę walczyć , ale skoro tak bardzo tego pragniesz , to spełnię Twoją prośbę ... 
- Zamiast tyle gadać , pokaż , na ile Cię stać .. - i zniknął . Poruszał się tak szybko , że Jiraya przetarł ze zdumienia oczy . Krążył wokół białowłosego , co chwilę zbliżając się i oddalając . Chciał zobaczyć wachlarz jego umiejętności , poczuć je na własnej skórze . 
- Suiryudan no jutsu  ( wodny smok ) - powiedział Kakashi , a dwa wodne smoki uderzyły w ścianę jaskini . Nie miał nawet pojęcia , gdzie jest jego przeciwnik , więc ataki nie miały sensu . Musiał go podejść używając do tego rozumu . Stał przez chwilę , nie wykonując nawet najmniejszego ruchu , oddychał spokojnie i gorączkowo myślał . Uniósł dłoń do góry .
- Poddajesz się ? - usłyszał w oddali rozbawiony głosik oprawcy . - Od tej strony Cię nie znałem - podszedł kilka kroków do przodu i to był jego największy błąd .
- Chuusuusei Biribiri -Klon Kakashiego zniknął , a  jego pierwowzór znalazł się kilka metrów za zamaskowanym , uderzając go dwoma palcami w plecy . Zdziałało - ciało czarnookiego przeszedł dreszcz . Zaatakowano układ nerwowy , nie mógł się sprawnie poruszać . Ale czy będąc chrześniakiem największego medyka w historii Konohy nie mógł sobie z tym poradzić ? Kwestia czasu . Gdy poruszył prawą ręką - ruszała się lewa stopa ,a gdy wykonał ruchy palcami u rąk - poruszały się te u stóp . Gdy odkrył już , jak sprawnie się poruszać , zaatakował .
- Raikiri ! - ruszył z wyciągnięta ręką . Kakashi przez chwilę nie wiedział , co ma zrobić . W ostatnim momencie odskoczył na bok , unikając śmiertelnego ciosu . Był wstrząśnięty . Jakim cudem jego przeciwnik tak szybko się połapał ? Kim on do cholery jest ?! Nie tracąc czasu , stworzył 1O klonów a sam ukrył się za skałą. Nie chciał szybko kończyć pojedynku . Wiedział też , że nie wygra . Pozostało tylko jedno - walczyć aż do śmierci . Nie może się poddać . Nie teraz . Postanowił działać na zwłokę . Nie wiedział , że jest obserwowany . 
- Ile jeszcze zamierzasz się chować ? 
Nie odpowiedział . Wyszedł za skały . Przyglądający się walce Jiraya wstał , gotów pomóc srebrnowłosemu .
- To moja walka , Jiraya-sama . Nie chcę pomocy .
- Ale ...
- Żadnego ale .
Ruszył na przeciwnika z pomocą swojego klona . Atakowali go z dwóch stron , ten jednak dzielnie odbierał ataki i walczył dalej . Był szybki , za szybki dla niedoświadczonego jeszcze Kakashiego , który był już prawie na skraju wytrzymania . Chakry miał jeszcze całkiem sporo , ale nigdy nie był dobry w walce wręcz . To go wykańczało , ale nie było innego sposobu . Nie wiedział , jak go podjeść . Był o wiele silniejszy . I te oczy .. Miał wrażenie , że już gdzieś je widział ... Łudząco podobne do oczu jego przyjaciela ... Nie , to nie może być prawda ... Upadł na ziemię , dysząc ciężko .
- Ty ..
- Huh ? 
- Nie możesz być ...
- Kim ? 
- Nim .
- " Nim " ? 
- Obito ...
- Witaj , Kakashi . Miło Cię widzieć .
 Jouninowi zakręciło się w głowie . Może to i lepiej . I tak nie wiedziałby , co powiedzieć .
 Tsunade nie wiedziała , dlaczego Rin ma wypieki na twarzy i tak usilnie wyrywa się z jej ramion . Słyszała tylko urywki wyrazów typu " Niech mnie pani puści " albo " to niesprawiedliwe " . W końcu ustąpiła . Zobaczyła tylko odrobinę kurzu - dziewczyny już nie było , biegła . Kushina pokiwała radośnie głową i ruszyła za medyczką . A blondynka została sama . W końcu podążyła śladem pozostałych . Nie wiedziała, że spotka ją tyle niespodzianek . 

Mam nadzieję , że się spodoba ^ ^
Przepraszam za błędy .


środa, 19 stycznia 2011

12 - miłość powinna dawać siłę .

A teraz chciałam przeprosić za długą nieobecność i pokazać wam notkę , można powiedzieć że zbliżamy się do punktu kulminacyjnego . A teraz notka . Mam nadzieję , że się spodoba . tu też mamy nową notkę kochani < 3




- Śpi ... Nie budźmy jej - wymamrotała Tsunade , szukając w torbie czegoś do przykrycia .
- Tak . Masz rację - Kushina usiadła na kamieniu , bawiąc się swoimi włosami . Bardzo lubiła podopieczną swojego męża , więc ucieszył ją fakt , że nic jej nie jest . Poklepała miejsce obok siebie i gestem poprosiła blondynkę , by usiadła obok niej . Ta od razu przyjęła propozycję .
- Powiedz mi .. - zaczęła , uśmiechając się - Kim jest ten chłopak ?
- Minato Ci nie mówił ? O tym , że stracił ucznia na misji ? - powiedziała Sanninka , nie kryjąc zdziwienia .
- Więc ten chłopak musi być tym Uchiha ... To prawda ?
- Tak ... On właśnie zginął dwa lata temu . Obito jest moim chrześniakiem . Zajmowałam się nim , gdy podczas swojej prowizorycznej śmierci nie udało mu się do końca wykonać pieczęci i uratował tylko swoją duszę . Żył tylko nią , nie mając ciała . Przez te dwa lata zbierał informacje , zdobywał wiedzę i doskonalił się , siejąc postrach wsród rabusiów i innych złych shinobi , który odważyli się zadrzeć z światem ninja . Widzisz , mój chrześniak nienawidzi , gdy rani się słabszych .
- A jaki to ma związek z Rin ?
- Widzisz .. ona była jego przyjaciółką ... Była to złe określenie . Jest ..
- Czy to możliwe , żeby ktoś przeżył taki wypadek ?
- W klanie Uchiha wszystko jest możliwe .. Nadal nie umiem tego pojąć ... Cieszę się , że wrócił . Tym razem na dłużej . - powiedziała blondynka , podnosząc brew , bo Rin zaczęła się niespokojnie wiercić , mamrotając coś pod nosem z wypiekami na twarzy ...


-Minato , Minato ! - męski głos odbijał się echem w jaskini - Coś się stało ?
- Jiraya-sama , to na marne ... Sądzę , że przegrał .
- Niemożliwe ... Mój uczeń nigdy nie przegrywa - białowłosy wyraźnie się oburzył .
- Popatrz - srebrnowłosy wskazał na nieprzytomnego Minato , uśmiechając się pod nosem .
- Niemożliwe ... - powtórz Sannin .
- A jednak - usłyszeli za sobą głos . Tuż za plecami Kakashiego stała zamaskowana postać , której ruchy , gesty i głos był Jouninowi tak znajomy ...
- Chcę z Tobą walczyć - wskazał palcem na srebrnowłosego . - Tu i teraz .


przepraszam za długość tej notki , ale chciałam potrzymać Was trochę w niepewności ( : Kocham was za komenatrze pod poprzednią notką < 3

piątek, 14 stycznia 2011

11 - gdy kończy się tajemnica .. zaczyna się prawdziwa miłość .

 Nigdy nie myślałam , ze jedna osoba jest w stanie posiąść taką moc . Moc była dla mnie pojęciem względnym , nabywanym wraz z długim treningiem , ciężką pracą , wiarą we własne umiejętności i odrobiną  talentu , który przecież drzemie w każdym z nas .. Dlatego to , co rozgrywało się na moich oczach zaprzeczało wszystkim ustalonym przeze mnie wartościom , którymi kierowałam się w życiu . Zawsze myślałam , że nie dożyję dnia , w którym ktoś pokona Hokage i Legendarnych Sanninów zaledwie kilkoma ruchami rąk , nie zabijając ich przy tym , nie powodując większych uszczerbków na zdrowiu , pokazując tak dawno nie widzianą twarz . Prawdziwą twarz ...
 Wielki huk przerwał panującą w jaskini ciszę , którą zaczynałam lubić . Nie wiedziałam jeszcze w jaki sposób owa postać uratowała mi życie , ale byłam pewna , że musiałam uderzyć się w głowę . I to z ogromną siłą , ponieważ nawet najmniejszy hałas odbijał się echem w mojej czaszce , powodując jej ból . Zaledwie kilka sekund minęło od zniknięcia mojego wybawiciela , a ja już czułam jego brak . Brak który rozsadzał moje serce od środka powodując jego szybsze bicie . Może to te chore przeczucie , że to On , że żyje , że jest tutaj , że mogłam go dotknąć .. A tak bardzo się bałam . Że jego ciało zniknie gdy tylko musnę jego skórę swoimi palcami , rozpłynie się niczym moje odbicie w tafli wody gdy wiatr mocniej zawieje .. Tak bardzo chciałam go odzyskać , moja wyobraźnia wytworzyła już tyle niedorzecznych pomysłów realizowanych do tej pory tylko w postaci snów .. Snów , których miałam tak mało , które były tak cudowne ... Jednym słowem nigdy nie wierzyłam w cuda , aż do teraz . Próbowałam się podnieść , lecz bez skutku  - moje nogi ciężkie od powracającego do mnie poczucia winy i wspomnień z dnia jego śmierci .. Nie pozwalały mi wykonać żadnego ruchu . Czułam się jak bezbronna dziewczynka , bohaterka jednego z wielu filmów w którym to mężczyzna poświęca życie dla kobiety .. Nigdy nie chciałam zostać aktorką , a widać rola w takim romansidle z nutką filmu sensacyjnego stała się moim życiem . Szarą rzeczywistością  , której kolorów mogła nadać tylko ta jedna postać ... Och , ogarnij się dziewczyno . Życie to nie film , to ciągła walka .
 Mrok  był najbardziej trafnym określeniem . Otóż w jaskini były trzy osoby , które łączyło jedno - wielka siła , którą każda z nich posiadała . Zakapturzona postać stała tyłem , powodując narastającą z każdą sekundą frustrację rudowłosej , która gotowa była rzucić się na niego z pięściami . Jej towarzyszka była spokojna , świdrowała wzrokiem plecy człowieka , próbując się czegoś upewnić , jakby w nich zawarta była cała prawda . Prawda , którą wszyscy chcieli odkryć . Czasami trzeba zgrywać idiotę  , by w końcu przewyższyć wiedzą mędrca - pomyślała blondynka , niechętnie pomagając Kushinie w walce ze swoim chrześniakiem , obdarzając go  delikatnymi uderzeniami .
- Gdzie jest Rin ? 
Rudowłosej odpowiedziała tylko głucha cisza i uśmiech , który pojawił się na twarzy blondynki .
- Daj spokój , w jego rękach jest bezpieczniejsza niż pod opieką całego oddziału ANBU .. Przedstawiam Ci mojego chrześniaka , którego każdy w Twojej byłej Wiosce powinien znać .. Władca Błyskawic , kojarzysz ?
- To .. Niemożliwe .. 
- Mówiłam .. A teraz , jeśli pozwolisz .. - uderzyła go z całej siły w twarz , powodując pęknięcie maski - Żadnego listu , żadnej wiadomości .. Przez rok ..
- Wybacz ciociu , nie chciałem Cię martwić .. 
- Ej , rodzinka .. Zaraz tu będą , co robimy ?
- Daj mi się zabawić .. Chcę pokazać mojemu przyjacielowi , jak bardzo mylił się tego dnia .. Dnia , w którym nazwał mnie mięczakiem .. Idźcie zająć się Rin , ja zajmę się gośćmi . Zgoda ?
- Tak - powiedziała rudowłosa , wbiegając w głąb jaskini . Za nią , choć nie ukrywając swojej niechęci i wielkiej ochoty zobaczenia pokonanego Jiraji podążyła Tsunade .
- To tutaj ? - białowłosy pokazał ręką wejście do jaskini .
- Mam nadzieję ..
- Kto pierwszy ? - Sannin spojrzał na dwójkę swoich towarzyszy .
- Może ja ? - powiedział Minato , wchodząc do jaskini . - Pachnie Kushiną , nie ma co - dodał pokazując wielką dziurę obok wejścia .
- Powodzenia ...

Można powiedzieć , że widoki w jaskini zapierały dech w piersiach tych , którzy nie wiedzieli jej jeszcze na oczy . Rzeka była cudowna , szumiała przyprawiając człowieka o lepszy nastrój i swojego rodzaju odświeżenie . Skały były tak idealnie wyrzeźbione przez naturę , że można było przysiąść i snuć domysły , co dana z nich przedstawia . Miejsce to było idealne i do odpoczynku i do stoczenia bitwy , ktora już się tam rozgrywała ..
- Rasengan !
- Chidori ! 
- To bez sensu , dobrze wiesz , że .. Wiem wszystko o Twoich technikach , znam twój każdy ruch na pamięć .. Sensei .
- Sensei ? Ty .. To nie możliwe ... Ob.. - i dostał mocno w głowę .. odrobinę za mocno .

niedziela, 26 grudnia 2010

10. prawda

 Zawsze myślałam że śmierć musi być bolesna - moja wcale taka nie była. Ale czy na prawdę umieram ? Czuję się tak , jakbym uderzyła się mocno w głowę . Nie słyszałam nawet szumu , który pochodził od rzeczki , na brzegu której leżałam . Co ja tu robię ? Co się ze mną dzieje ? 

 - Rin ! Rin ! - każdy centymetr polanki został dokładnie przeszukany przez białowłosego - bez skutku . Jego koleżanki z drużyny nigdzie nie było . 
 - Znalazłeś ją ? - Minato-sensei , natychmiastowo otrzeźwiał , słysząc przkre wieści . Jak to zniknęła ? 
 - Nie ma nawet najmniejszego śladu . Gdzie ona może być ? - do rozmowy dołączyła się Kushina , cała umazana błotem . 
- Będzie dobrze ... Może poszła do domu ? - Jiraya poklepał Kakashiego po ramieniu , dodając mu tym otuchy .
- Ej ! Widzicie to ? Strzępek jej sukienki . . - Tsunade wymachiwała  materiałem .
- Gdzie go znalazłaś ? 
- Tam - pokazała na sam brzeg zbocza .
- Czy to znaczy że . .
- Nie możliwe . Ona jest shinobi , nie mogła tak najzwyczajniej spaść z góry ...
- Zaczniemy szukać na dole .. Dwa dwuosobowe zespoły .. Jedno musi wyruszyć same . Nie ma czasu do stracenia .. Ruszajmy ! 

- Nic Ci nie jest ? - usłyszałam delikatny szmer , obok mnie pojawiła się zamaskowana postać ubrana  w czarny , długi płaszcz , zasłaniający każdy centymetr jej ciała . 
- Kim jesteś .. Nie zbliżaj się ! - zasłoniłam głowę rękoma . 
- To już dwa lata .. Rok od kiedy nie mogłem zobaczyć Twojej twarzy w całej okazałości ..
- To niemożliwe ..

- Tsunade , uważaj ! - rudowłosa chwyciła Sanninkę za ramię , ratując ją od natychmiastowej śmierci . Głowa Sanninki spotkałaby na swojej drodze ogromny głaz , który blokował wejście do jaskini .
- Musimy się tam dostać ! A co jeśli ona tam jest ?
- Na trzy rozwalamy ten głaz .. Raz , dwa ..
- Trzy ! - dwie zaciśnięte pięści uderzyły w skałę , powodując , że rozprysnęła się na miliony małych kawałków ..

- Co to było ? - poczułam lekki wstrząs , ziemia pode mną zachwiała się niebezpiecznie . " Duch " bo tak tylko można było określić postać , która stała obok mnie , uśmiechnął się nieznaczenie . " uśmiechnął " to nie do końca dobre określenie , bo zauważyłam tylko jak jego usta drgnęły , schowane pod czarną maską . 
- Poczekaj tutaj - i znikł w chmurze naelektrowanyzowanego  dymu . Zupełnie jak wtedy , rok temu , na polanie ...


________


Mamy kolejną notkę ^^ Postanowiłam urwać akurat w tym momencie , bo na następną notkę zamierzam poświęcić dużo więcej czasu , dołożyć wszelkich starań i posklejać to wszystko w jedną , logiczną całość . Następna notka będzie jeszcze w tym roku , obiecuję : > Strasznie dziękuję za ( jak dla mnie ) mnóstwo komentarzy . Dla was to tylko 3 , a dla mnie kolejne 3 zadowolone osoby : ) Kończę , papa : *

sobota, 18 grudnia 2010

9 - Długo oczekiwany dzień

  Nadszedł ten długo oczekiwany dzień , szczególnie dla Drużyny 7 .Rin i Kakashi stali przed budynkiem Hokage - wystrojeni , z dwoma bukietami kwiatów i z wielkim uśmiechem na ustach . Uroczystość miała odbyć się na " głowach " Trzech Hokage Konohy , ale trzeba było jeszcze załatwić kilka formalności , a oni - jak świadkowie musieli je wypełnić . Za godzinę miał odbyć się ślub .
 Nigdy nie lubiłam takich uroczystości , toteż usiedzenie dwóch godzin na tyłku zdawało mi się wiecznością . Razem z Kakashim robiliśmy wszystko , by ożywić atmosferę stworzoną przez pierwszy rząd , który zajmowała Starszyzna Konohy . Dlatego , kiedy mojemu białowłosemu przyjacielowi zaświtał do głowy wspaniały pomysł , bez skrępowania chwyciłam za kunai i okazałam gotowość do wykonania zadania . Otóż przed nami siedział Jiraya , który usiłował zwrócić na siebie uwagę Tsunade.
- Tylko przytnij - powiedziałam do Kakashiego , który uśmiechnął się chytrze .
- Spróbuję .
Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk - zerwałam się z miejsca . Efekt był taki , że Sannin został pozbawiony połowy swoich białych włosów , Kakashi zaciął się w palec i a my cichutko przenieśliśmy się na koniec rzędu , by nie zrobić pokusić się i nie ściąć wszystkich . Reszta imprezy minęła nam na liczeniu chmur i skupieniu się na wspaniałej sukience Kushiny , która nie tylko zasługiwała na pochwałę , ale kilka dziewczyn najnormalniej w świecie zerwałoby materiał ze przyszłej Pani Namikaze.
 Wesele od zawsze było moją ulubioną częścią takich imprez , a to rzeczywiście było wyjątkowe . Przy stole nie siedział nikt - wszyscy bawili się w najlepsze i w miarę swoich możliwości . Kushina-sama właśnie próbowała upić swojego męża , karząc mu tańczyć z butelką sake w ręku ; Tsunade , Orochimaru i Jiraya-sama stali się gwiazdami towarzystwa ,a Kakashi próbował upić Tenzou - bez skutku . Staruszek ma głowę , nie ma co .
 Rin jako jedyna nieudolnie próbowała bujać się w rytm piosenki . W głowie miała zamęt - wspomnienia , które tak usilnie próbowała w sobie stłamsić powróciły ze zdwojoną siłą . Przypomniała jej się scenka z dzieciństwa .
- Rin , ale zostaniesz moją żoną , prawda ?
- Powiedziałam , że tak !
-  Ale nie Kakashiego ?
- Nie !
- Rin, ale obiecałaś ! - do rozmowy dołączył się białowłosy .
- Obito był szybszy , wybacz ! - powiedziała , zakrywając twarz dłońmi . Dobrze wiedziała , co się zaraz stanie . Oto Kakashi zaczął gonić Obito ,który się przewrócił , a - w efekcie - porządnie uderzył w głowę .
- Nic Ci nie jest? - powiedziała dziewczynka , podchodząc do chłopca .
- Nie . Ale będziemy mieli dużooooo dzieci . I pierwszą córeczkę , dobra ? - pomasował obolałą głowę .
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko . Stojąc na samym brzegu wzniesienia nawet nie zauważyła , że ktoś za nią stał . Poczuła tylko jak ktoś ją popycha i zdawało jej się , że jest w " innym świecie " . Genjutsu ? - pomyślałam, spadając z góry i szykując się na śmierć . Zamknęłam oczy , pozwoliłam , by wiatr zaczął się bawić moimi włosami i odpłynęłam ...

Tak , tak , notka beznadziejna , grr : < Zapraszam na http://www.pamietnik-naruto.blogspot.com/ - mój kolejny blog : ) no i oczywiście www.rudowlosahistoria.blogspot.com . To ja już kończę , notkę pozostawiam waszej subiektywnej ocenie : )

piątek, 10 grudnia 2010

8. otwarta księga

 Przepaść zdawała  się być bezdenna . Jej krzyk odbijał się echem . Gdy w końcu upadła z hukiem na posadzkę , odetchnęła z ulgą . Była w jakiejś podziemnej jaskini, oświetlonej pochodniami. Ruszyła korytarzem , ostrożnie stawiając kroki . Była przygotowana na wszystko , ale nic takiego się nie stało . Droga się skończyła , stała przed ścianą , na której nie było nawet najmniejszej ryski . Nic , co mogłoby oznaczać , że za nią jest jeszcze jakieś pomieszczenie . Postanowiłam użyć chakry - jeśli poskutkowało na górze , to może i tutaj ..
- Kage bunshin no jutsu - obok niej stanęły dwa klony . Ściana drgnęła lekko i rozpadła się na miliony małych głazów , każdy o innej wielkości . Dziewczyna ominęła kamienie i stanęła w najdziwniejszym pokoju , jaki kiedykolwiek widziała .
Pomieszczenie wypełniało światło pochodzące od pochodni . Było tam ciepło , na ścianach wisiały różne zdjęcia przedstawicielek i przedstawicieli rodu Uchiha . Pod obrazami były krótkie opisy . Pod ścianą stały kufry i skrzynie . Na środku podłogi namalowana była wielka błyskawica . Pokój był okrągły i miał otwór w dachu , przez który wpadały promienie słońca , a oświetlały one książkę - małą , w czarnej oprawie , z czerwono-białym wachlarzem i rzucającym się w oczy napisem " legendy klanu Uchiha " . Drżącą ręką chwyciła lekturę i odpłynęła , obraz zaczął się zamazywać . Gdy się ocknęła , leżała w pokoju Obito , kurczowo ściskając książkę .

***
Tej nocy nie spała . O ile sprawa ze zdobyciem tej książki była dziecinnie prosta , to samo otworzenie i dowiedzenie się z niej czegokolwiek już nie . Okładki nie dało się przeciąć , rozerwać ani nawet podpalić . Po wszystkich tych zabiegach wyglądała tak jak przedtem . Udało jej się ją otworzyć dopiero wtedy , gdy przez przypadek zmoczyła ją wodą . Książka wydała z siebie cichy świst i otworzyła się na stronie 12 .
" [ ... ] W klanie Uchiha istnieje justu przekazywane z pokolenia na pokolenia , zwane " ostatnią nadzieją " . Pozwala ono wrócić do życia kosztem własnej chakry i energii . osoba nie ma uczuć , jest tylko dusza bez ciała , które może odzyskać dopiero po roku . Wymaga ono dużej ilości chakry i śmierci z szlachetnego celu "
Dziewczyna przetarła oczy ze zdumienia . Książka momentalnie się zamknęła , a ona kolejny raz od wielu miesięcy usnęła .
***
Nazajutrz wybrałam się na spacer . Chodząc po parku , zbierając kwiaty i słuchając śpiewu ptaków zapomniałam choć na chwilę o problemach . Usiadłam na ławce , pogrążona w rozmyślaniach . Nagle ktoś włożył mi na głowę wianek z czarnych i białych kwiatów .
- Kushina-sama , wystraszyłaś mnie - powiedziałam , uśmiechając się .
- Przepraszam - odpowiedziała , również się uśmiechając i siadając na ławce obok mnie .
- To juz za tydzień ,prawda ?
- Tak . Zaprosiłam Cię , prawda ?
- Tak . Juz miesiąc temu do mojego domu wpadł totalnie pijany Minato-sensei obwieszczając mi tą nowinę .
- Ach , to dobrze . Że niby co ?! Przepraszam , muszę iść - powiedziała , podwijając rękawy bluzki.
- Sayonara !
To wesele zapowiadało się bardzo ciekawie .
____
omg , co za notka : O